Spiskie wesele 45 lat temu
W ostatnim czasie miałam okazję uczestniczyć w weselu, w którym o północy były ,,ocepiny’’ i taniec ,,brałucki’’, ale mało z tego rozumiałam. I nagle uświadomiłam sobie, że wy, babciu i dziadku, mieliście wesele 45 lat temu. Moglibyście się ze mną podzielić wspomnieniami z tego szczególnego dnia?
Nasze wesele odbyło się 19 stycznia 1975 roku. Było ono przygotowane na wzór wesela naszych rodziców. Pamiętam, że rano był lekki mrozik, ale po południu wyszło słońce. Tydzień przed weselem odbywały się „namowiny”. Polegały na tym, że pan młody przychodził wraz z rodzicami do panny młodej. Wszyscy siadali przy stole, częstowali się kołaczami i omawiali szczegóły ślubu, a także dalszego życia młodych (np. gdzie będą mieszkać?, czy będą budować dom?, jakie działki dostaną od rodziców?). Dziadek wtedy żartobliwie powiedział, że chciał mnie za żonę tylko dlatego, że moi rodzice mieli pole w sąsiedztwie własności ziemi jego rodziców.
Babciu, a jak wyglądał poranek w dniu ślubu?
W dzień ślubu było dużo przygotowań. Drużbowie zapraszali gości weselnych, a jeżeli goście nie chcieli przyjść, młoda para musiała iść prosić ich osobiście. Kiedy już wszystko było gotowe – panna młoda była ubrana w białą suknię, a pan młody w garnitur – starosta pana młodego prosił rodziców młodej o jej rękę. Starostowie mieli ułożoną przemowę, którą wygłaszali (babcia wyciągnęła z szuflady starą, pożółkłą kartkę z napisaną mową):
„Kochani rodzice, macie tu przed sobą córkę i syna, którzy odchodzą od was do sakramentu małżeństwa, by rozpocząć nowy etap swego życia. Genowefo, nadszedł czas, byś ty jak twoja matka wzięła na siebie obowiązek założenia rodziny, urodzenia i wychowania nowego pokolenia. Od dziś staniesz przy boku twego męża, przyjmiesz troskę o wasz dom, o wasze dzieci. Pragnę, byś była szczęśliwą żoną i matką, byś była oparciem dla twego męża oraz radością dla twych dzieci. Janie, od dziś będziesz mężem i ojcem przyszłej rodziny. Buduj swe życie małżeńskie, rodzinne na wzajemnej miłości i wierności Bogu i jego przykazaniom. A teraz młodzi klęknijcie przed rodziców w geście podzięki i z prośbą o błogosławieństwo. Niech Bóg Wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Święty napełni was swoja radością, błogosławi wam i waszym dzieciom. A wy, rodzice, szczerze im błogosławcie, aby na tej nowej drodze życia dobrze im się wiodło.”
Następnie narzeczona przyszywała swojemu przyszłemu mężowi bukiecik sztucznych kwiatków, zwany piórkiem. Podobną czynność wykonywały druhny, przyszywały bowiem piórka drużbom i starostom. U młodej w domu odbywało się błogosławieństwo. Po czym kapela grała pieśni kościelne, najczęściej „Serdeczna Matko” i goście weselni udawali się do kościoła. Orszak weselny szedł pieszo. Najpierw kapela, potem młoda w towarzystwie dwóch pierwszych drużbów i młody z dwiema druhnami. Za nimi szpaler drużbów i druhen, około 20 par.
Kto był obecny na ślubie?
Tylko najbliższa rodzina, druhny, drużbowie i starostowie. Wszyscy obecni pochodzili z Kacwina, gdyż między wioskami nie było tak dobrego kontaktu jak teraz. Po zawarciu małżeństwa goście panny młodej szli do jej domu, a goście pana młodego do jego domu, tam spożywali obiad. Kilka godzin później mąż szedł do domu żony, ta zaś przygotowane wcześniej prezenty dla teściów i rodzeństwa pana młodego zawijała w biały obrus i wraz ze swoim mężem i gośćmi udawała się do domu teściów.
Gdzie w czasie wesela tańczyli goście?
Goście bawili się w stodole, która była wysprzątana i specjalnie udekorowana na tę okoliczność.
O co chodziło z ,,cepiyniym” panny młodej?
W domu młodego druhny zabierały młodą do innego pomieszczenia. Tam ubierały ją w strój spiski, zdejmowały z głowy wianek lub welon i zaplatały włosy w dwa warkocze, z których formowały tak zwane „kółko” na głowie. Następnie zakładały chustkę na głowę, co stanowiło wyraźny znak, że nastąpiła zmiana stanu panieńskiego w stan małżeński. Od tej chwili przed młodą żoną stawały nowe obowiązki i zadania. Kiedyś kobieta po ślubie nie mogła bez nakrycia głowy nigdzie wychodzić. Pamiętam, że pokolenie mojej mamy przestrzegało tę zasadę. W czasie „cepienia” druhny śpiewały przyśpiewki, między innymi:
„Jak cie bedom cepić, poźryj do powały
Zeby twoje dzieci corne ocka miały.
Jak cie bedom cepić, poźryj ze do słupa
Zebyś wychowała sina na biskupa.”
„Składojcie się sićke druscki
Młodyj Pani na pieluski,
bo jak bedzie dziecko miała
cymze będzie powijała.”
Dziadku, a kim były „Strzigi”?
W czasie „cepin” młody pan z niecierpliwością oczekiwał żony. Wówczas to przychodziły do niego „strzigi” – były to przebrane druhny, na przykład kobieta z dzieckiem, panna młoda czy jakaś śmieszną postać, zwana też „dziadówką”. Przebrane dziewczyny miały jeden cel – chciały zerwać „piórko” panu młodemu, podczas gdy on z determinacją musiał się przed „strzygami” bronić. Kiedy młoda pani była „zacepiona”, czyli ubrana w strój przeznaczony już dla mężatki, wchodziła do pomieszczenia, gdzie oczekiwał ją mąż i wtedy rozpoczynał się taniec tak zwany „brałucki”, o który mnie pytałaś. Taniec ten to nic innego jak powszechnie znany na Spiszu kulawy. Jednak w czasie „ocepin” określano go jako „brałucki”. Najbliższa rodzina tańczyła ten taniec z młodą panią i młodym panem. Każda osoba tańcząca przekazywała pieniążki na specjalnie przygotowany talerz, którym opiekowała się starościna. Po zakończonym tańcu, zebrane pieniądze wsypywano młodej pani do fartucha od stroju, a ta przekazywała je kapeli, płacąc za muzykę, którą grała podczas wesela.
Ile trwały poprawiny po weselu?
Poprawiny, czyli dalsza część biesiady weselnej, trwały aż trzy dni. Pierwszego dnia odbywały się u młodej, drugiego u młodego, a trzeciego goszczono kucharki i osoby, które pomagały w uroczystościach weselnych.
I na koniec mam pytanie, jak wspominacie Wasz dzień wesela?
W dzień wesela było dużo pracy, gdyż zazwyczaj goście po zaproszeniu drużbów nie chcieli przyjść na wesele. Czekali aż para młoda przybędzie ich osobiście zaprosić. Dlatego zamiast się cieszyć, tańczyć i świętować musieliśmy dużą część czasu poświęcić na zapraszanie gości. Jednak to był piękny dzień, który do teraz mile wspominamy.
Julia Molitorys