Bibułkarstwo w rejonie Babiej Góry nie zostało zapomniane, w wielu domach ta sztuka jest nadal praktykowana. Dbają o to między innymi członkinie Stowarzyszenia „Nasza Skawica”. Należy do niego pani Marianna Małysa, która opowiedziała o kultywowaniu tej tradycji.
Jak pani rozpoczęła swoją twórczość?
Zaczęło się w dziecięcych latach, gdy wszystkie ozdoby wykonane były z bibuły. Zdobiono nimi między innymi obrazy, których w domach było całe mnóstwo. Robiono z nich również wianuszki komunijne, gdyż wtedy nie było nic innego tylko mirt i bibuła.
Czy bibułkarstwo jest trudne?
Nie, trzeba mieć tylko chęci, cierpliwość i poświęcić trochę czasu. Z każdym kolejnym kwiatkiem człowiek nabiera wprawy.
Czy ta sztuka przechodzi z pokolenia na pokolenie?
Owszem, przechodzi. Robiły to moja babcia, mama i ciocia. Z czasem zainteresowało to również mnie, sama zaczęłam bawić się bibułą i tworzyć niezwykłe rzeczy.
Jak wygląda teraz pani działalność?
Dalej rozwijam swoje umiejętności bibułkarstwa. Razem z przyjaciółmi biorę udział w różnego rodzaju konkursach i poszerzam swoją wiedzę na temat tej sztuki. Należę też do Stowarzyszenia "Nasza Skawica", gdzie przygotowujemy różne wystawy na uroczystości gminne, powiatowe i wojewódzkie. W tej chwili przygotowuję się do konkursu w Budzowie.
Na jakie uroczystości teraz pani tworzy?
Brałam udział w przygotowywaniu wystawy na Dzień Matki w Makowie Podhalańskim, gdzie razem ze Stowarzyszeniem "Nasza Skawica" udało nam się zrobić około dwustu kwiatów. Teraz przygotowuję się do konkursu w Budzowie oraz do dożynek powiatowych i gminnych. Następnie czeka nas Babiogórska Jesień.
Czy jest coś, co przeszkadza w takich wystawach?
Głownie pogoda. Deszcz nie jest mile widziany, bibuła traci wtedy swój kolor. Nadmierne słońce również jest złe, bibuła blaknie od słońca. Często jednak wystawy odbywają się w zamkniętych salach i pogoda nie jest nam straszna. (śmiech)
Czy lubi pani swoją pracę?
Tak! Lubię to i robię to trochę dla zabicia czasu. Teraz nie ma gospodarki, nie pracuje się w polu. Jestem na emeryturze, ze zdrowiem różnie bywa, ale gdy tylko mam chęci i gdy ktoś mnie o coś poprosi, to bardzo chętnie zabieram się do pracy.
Czy przekazuje pani swoje zainteresowania młodszym pokoleniom?
Pewnie że przekazuję. Nauczyłam bibułkarstwa moją córkę i wnuczkę. Mam nadzieję, że ta tradycja będzie zawsze w naszym domu.
Ile już lat pani tworzy?
Od 6 lat zajmuję się tym bez przerwy.
Czym się pani inspiruje, tworząc kwiatki?
Niczym konkretnym. Po prostu wkładam w to swoje serce, wtedy zawsze mają swój urok.
Jak wygląda sam proces tworzenia?
Nie jest w ogóle skomplikowany. Po pierwsze należy mieć pomysł na pracę, a potem go zrealizować. Zaczynam od robienia wnętrza kwiatka, potem dodaję płatki. Następnie drucikiem owijam główkę tak, by kwiat się trzymał. Reszta drutu służy jako łodyga. Zieloną bibułą owijam drucik, i gotowe! Czasem dodaję listki dla uroku, ale to tylko w pojedynczych kwiatkach, ponieważ w bukiecie by się zgubiły.
Z jakich materiałów najczęściej pani korzysta?
Najlepsza jest krepina. To gruba bibuła, lepiej pracuje się właśnie z nią. Używam jej najczęściej do płatków, natomiast do takich elementów jak pręciki czy łodyga używam „chudej” bibuły.
Jakich kolorów najczęściej pani używa?
Żywych. Staram się je dobrze dopasować, aby dobrze ze sobą współgrały. Do koloru łodygi używam różnych odcieni zielonego.
Czy bibułkarstwo ma jakiś wpływ na pani zdrowie?
Czasem bolą mnie ręce, ale to normalna rzecz przy tego rodzaju działalności. Poza tym mam chore stawy. Trzydzieści lat pracy w szwalni przy maszynach, w lesie i w polu robi swoje. Nie uważam jednak, że bibułkarstwo ma negatywny wpływ na moje zdrowie.
Czy ma pani jakieś inne zainteresowania?
Oczywiście że mam. Bardzo lubię piec i gotować. To również pozwala mi zabić czas. Z naszym stowarzyszeniem często wystawiamy swoje regionalne wypieki podczas różnego rodzaju imprez.
Czy chce pani coś jeszcze od siebie dodać?
Tak. Chciałabym, aby ludzie młodzi zaczęli bardziej kultywować nasze tradycje. Żeby ta nasza babiogórska kultura nie zanikała, a młodzież i dorośli poszerzali swoją wiedzę na tematy związane z naszym rejonem i ten nasz rejon promowali. Region Babiej Góry ma w sobie niesamowity urok i byłoby wspaniale, gdyby inni mogli go poznać.
Aleksandra Zając