Dawne życie
Górale Biali

Wesele łąckie

Wesele łąckie (fot. Łukasz Szelec)

Nakrywej mamusiu, wesele idzie

Szukając śladów najdawniejszych tradycji łąckich, warto zatrzymać się przy ,,Weselu łąckim”, opisanym dzięki przekazom ustnym najstarszych mieszkańców Łącka. Program został stworzony przez Marię Chwalibóg. Była ona założycielką zespołu „Górale Łąccy”, który do dziś go prezentuje. Weselny obrzęd to jedna z nielicznych pozostałości po tradycyjnych weselach, jakie odbywały się na terenie naszego regionu w XIX i na początku XX wieku. 


Wesele dwieście lat temu

Nieodłącznym elementem uroczystości była muzyka. Towarzyszyła ona młodym od kościoła przez całe wesele, brzmiała w przyśpiewkach drużbów i druhen. Ceremonią kierował starosta, którego atrybutem była „różdżka weselna” – wyschnięty czubek jodełki, który wiązano u góry na kształt wrzeciona. Zdobiło się ją kwiatami z bibuły i gałązkami mirtu.

Wracającą z kościoła parę witano chlebem i solą. Na chlebie młodzi składali pocałunek, co miało zapewnić dostatek. Podczas wesela każdy mógł zatańczyć z panną młodą, śpiewając przy tym przyśpiewki o jej życiu jako mężatki. Około północy mężczyźni opuszczali izbę, a starościny, śpiewając pieśń ,,O chmielu, chmielu”, zmieniały wianek panny młodej – symbol panieństwa, na czepiec – oznakę zamążpójścia. Były to tak zwane ,,ocepiny”. W ich trakcie ,,starsza druhna” zbierała datki na dalsze życie młodej pary. 

Po tym obrządku mężczyźni wracali do izby, gdzie już wspólnie kontynuowano zabawę. Goście śpiewali przyśpiewki, tańczyli łąckie tańce, jak na przykład obyrtany czy toniec. Całe wesele odbywało się w domu, gdzie stoły uginały się od łąckich przysmaków – kołocy, podpłomyków, domowych wyrobów mięsnych oraz oczywiście śliwowicy. Rodzice, młodzi i goście ubrani byli w tradycyjne stroje regionu łąckiego.


Wesele dawniej

– Jak wyglądało najstarsze wesele, które pan pamięta? – pytam 94-letniego pana Tomasza Baziaka z Maszkowic.
– Na najstarszym zapamiętanym przeze mnie weselu ocepin już nie było. Jedynie śpiewy wokół panny młodej, składanie prezentów. Przed weselem odbywały się tak zwane zmówiny. Rodzice obu stron spotykali się, dogadywali w kwestii wesela i majątku. Byli i tacy, którzy, jak zanosiło się na wesele, to planowali, ile dostaną wiana za pannę młodą (śmieje się). Mowa była o nawet stu tysiącach!  Potem młodzi szli do księdza na zapowiedzi i nauki przedślubne, rodzina „pędziła” coś do herbatki. Zapraszaniem gości zajmowało się najczęściej dwóch drużbów – bracia, bądź najbliższy sąsiad. Młode zaproszone pannice były druhnami, a siostra lub sąsiadka była ,,starszą druhną”. Pomagali oni wyszykować się parze. W dzień ślubu młodzi otrzymywali błogosławieństwo od rodziców, drużbowie jechali z nimi na koniach do kościoła i wszyscy potem spotykali się w domu. Nie było tak jak teraz lokali z jedzeniem, tortów. Jeszcze przed weselem rodzina robiła wyroby, którymi potem częstowała. Ilość zależała od majętności rodzin i gospodarki. Na stole zawsze gościła śliwowica. Słychać było, że jest wesele (uśmiecha się). Trwało ono nawet dwa, trzy dni. Goście po imprezie dostawali w podziękowaniu placki, kołacze, gorzołkę. Wszyscy ubrani byli w góralskie stroje, chociaż z czasem to zanikało. Wszystko się zmieniło, ruszyło do przodu.


Wesele obecnie

Janusz Pierzchała to członek kapeli ,,Pogwizdani” z Łącka. Wraz z żoną zdecydował się on na góralski ślub.

– Jak powstał pomysł na tego typu wesele? – pytam
– Od dziecka ciągnęło nas do muzyki i tańca. Dziadkowie grali w zespołach, a później zajęliśmy się tym my. Chcieliśmy się poczuć bliżej korzeni. Pokazać rodzinie, znajomym nasz folklor. Takie wesela w naszych okolicach dawno obumarły, a chcieliśmy zaprezentować naszą kulturę zwłaszcza osobom z innych regionów. Zresztą od początku wiedzieliśmy, że będzie to wesele na góralską nutę, w której dobrze się czujemy – mówi z uśmiechem.
– Pana strój składał się z: koszuli, spinki, pasa skórzanego, kapelusza, gurmany, portek i kierpiec. Mimo tradycyjnego wzornictwa, jego kolor był nietypowy, bo zielony. Dlaczego?
– Wychodzę z założenia, że mój pradziadek też nie chciał chodzić tak jak jego sąsiedzi, a na jego stroju się wzorowałem. Na pewno starał się urozmaicić swój strój, oczywiście z zachowaniem reguł – łąckiej parzenicy i węzła rycerskiego. Było to zależne od budżetu, ale myślę, że jak teraz tak i wtedy, każdy chce ubierać się inaczej.
– Małżonka miała na sobie białą suknię. Nie chciała mieć stroju góralskiego?
– Może i chciała (śmieje się). Zawsze marzyła, że pójdzie do ślubu w pięknej białej sukni i nie byłem w stanie jej przekonać. Marzenia z dzieciństwa wzięły górę. Z kolei w stroju góralskim występujemy na co dzień, więc w dniu ślubu chciała się wyróżniać.
– Jakie jeszcze elementy tradycyjne zagościły na państwa weselu?
– Cała oprawa góralska w drodze do kościoła, drużba. Zrezygnowaliśmy tylko z ogrywania. Było za wielu gości i zajęłoby to sporo czasu. Odbyło się tradycyjne błogosławieństwo z rodzicami, dziadkami, modlitwa pod krzyżem. W daniach byliśmy ograniczeni przez lokal, który nie specjalizuje się w kuchni góralskiej, ale był tak zwany ,,wiejski stół”. Poza tym był obrządek teraz już zapomniany, ale dawniej praktykowany, który postanowiliśmy przypomnieć. Mianowicie druhenki przywoziły od panny młodej koszulę dla mnie, czyli panna młodego. Szyła ją sama panna młoda, tak jak chciała. Dawniej zdarzało się, że pan młody szedł do ślubu w stroju góralskim łąckim, a koszule miał lachowską, aby mógł poczuć się doceniony, ponieważ Lachowszczyzna uznawana była za bogaty region.
– Gdyby mógł pan zdecydować, to chciałby pan, żeby pana dzieci miały takie wesele?
– (śmiech) Myślę, że moje dzieci będą miały takie wesele i będę starał się zaszczepić w nich tę pasję. Byłoby fajnie, gdyby takie wesela wróciły do naszego regionu, ale ludzie boją się wyróżnić, bądź nie mają wiedzy na ten temat. Jeśli ktoś zdobyłby wiedzę i zrobiłby wesele z zachowaniem kanonów tradycji, tak aby nie zmieniały one się tak bardzo, to byłoby jak najbardziej super – podsumowuje swoje odczucia pan Janusz.


Wesele łąckie – przyszłość

A jak wesele łąckie, jako obrzęd a zarazem jedną z tradycji, postrzega młode pokolenie? O to zapytałam Wojtka Chlipałę – członka zespołu „Górale Łąccy”, wiernie oddanemu naszej kulturze, a zarazem pana młodego w przedstawieniu. 
– Odtwarzanie roli pana młodego jest super przeżyciem. Nieraz zastanawiałem się nad tym, jakim wyzwaniem było dla rodziców przygotowanie takiego wesela. Spoczywała na nich duża odpowiedzialność, aby wszyscy byli zadowoleni i dobrze się bawili. Kiedyś wesela każdy przygotowywał sam, teraz robi to za nas lokal. Wszystko było trudniejsze, a przygotowanie takiej imprezy było nie lada wyzwaniem. Osobiście, jako osoba, która kocha łącką kulturę, może nie identyczne, ale w podobnym stylu chciałbym zorganizować. A gdyby moim dzieciom udało się takie wyprawić, to byłbym wzruszony i dumny, że udało mi się zaszczepić tę pasję do naszej tradycji, którą kiedyś ktoś zaszczepił we mnie – mówi nasz góral.

Czy damy szansę odrodzić się tradycji? Czy nasze dzieci będą mogły oglądać, a zarazem praktykować nasze obrzędy? Czy w tym idącym naprzód świecie jesteśmy w stanie wrócić to wspaniałych czasów, wypełnionych zabawą, muzyką i śpiewem? To wszystko zależy od nas – młodego pokolenia, które ma wpływ na naszą małą ojczyznę, i wiedzy jaka zostanie mu przekazana. 
                                                                                                      
Klaudia Jawor 

Wesele łąckie

Zadanie pn. "Naso łącko tradycja - Wesele Łąckie" polegało na nagraniu profesjonalnego filmu przedsatwiającego tradycyjny obrzęd Wesela Łąckiego w wykonaniu Zespołu Regionalnego "Górale Łąccy", a także wydaniu płyt dvd z tym materiałem, a w dalszej kolejności umieszczenia go w internecie.

Działania te miały na celu zachowanie lokalnego dziedzictwa kulturalnego, upowszechnienia wiedzy na temat regionu Górali Białych i ich tradycji, a także umożliwienie międzypokoleniowego przekazu, który pozwala kolejnym chętnym na czynne włączenie się w działalność kulturalną i zasielenie szeregów zespołu regionalnego. Dzięki przekazaniu do placówek oświatowych, wykorzystania filmu dla zespołu jako materiału promocyjnego, a także umieszczeniu go w internecie umożlwiono szerokiemu gronu odbiorców dostęp do wiedzy i poznania regionu łąckiego.

Zadanie to zostało dofinansowane ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu "Kultura - Interwencje 2018. EtnoPolska"