Ocalić od zapomnienia – czyli o miłości do folkloru
Marta Polaczyk pochodzi z uzdrowiskowego miasteczka w górach. To właśnie w Szczawnicy narodziło się jej zamiłowanie do naszego regionu. Zaczynała od tworzenia ubranek dla swoich lalek, dziś jej kreacje podziwiane są w Europie. Co wyróżnia tę artystkę spośród innych projektantów?
Według Antoniego Lanhe „twórczość to umiejętne połączenie pamięci z niepamięcią”. Marta ożywia tradycje odziedziczone po przodkach, łącząc je ze współczesnymi trendami. Zauroczona Pieninami oraz strojami góralskimi, samodzielnie maluje, haftuje i szyje. Prywatnie, jak twierdzi, jest zwyczajną kobietą, kochającą mamą i miłośniczką zwierząt. Prócz mody fascynuje się fotografią i tańcem.
Kiedy pojawiła się u ciebie chęć projektowania?
Właściwie to projektowałam od dziecka. Najpierw ubranka dla lalek, potem kreacje dla siebie. Moje dzieci zapisały się do tutejszego zespołu góralskiego, dzięki czemu miałam możliwość zagłębiania się w temat. Właśnie wtedy narodziła się we mnie wielka chęć projektowania. Z czasem zaczęłam pokazywać to innym i tak zaczęłam swoją modową przygodę.
Gdzie szukasz inspiracji?
Inspiruje mnie otoczenie, malownicze miejscowości pełne kolorytu i życia. Charakter regionu zawdzięczamy także ludziom, ich wartościom, ideałom i mądrościom. Zachwyca mnie pielęgnowanie tradycji naszych przodków. Natchnieniem są nawet najzwyklejsze czynności wykonywane przez górali.
Nieczęsto można spotkać się z takimi wizjami jak twoja. Kształciłaś się modowo? Jak poszerzałaś swoją wiedzę?
Na początku dużo czytałam, przeglądałam stare albumy rodzinne. Idąc za ciosem, zaczęłam zbierać informacje od starszych górali i gorseciarek. W 2011 roku wyjechałam do Krakowa, by rozpocząć studia modowe. Szybko jednak okazało się, że szkoła to nie moje miejsce.
Dlaczego, jeśli mogę zapytać?
Od zawsze byłam buntowniczką niepodporządkowaną światu (śmiech). Pragnęłam tworzyć tak, jak dyktuje mi serce, nie według wymagań wykładowców. Z całym szacunkiem dla nich.
Zatem wykształcenie nie ma większego znaczenia?
Ma, ale tylko w połączeniu z kreatywnością, znajomością historii i kultury. Szkoła jest ważnym punktem na drodze naszego rozwoju w tym kierunku.
Jestem pod wrażeniem twoich projektów, które zachwycają oryginalnością. Z czego jesteś najbardziej dumna?
Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że doceniasz moją pracę. Poprzez swoją twórczość pragnęłam pokazać, jak ważna jest pamięć oraz przetrwanie tradycji i chyba mi się udało. Maluję na tkaninach góralskie motywy, ręcznie haftuję, choć nigdy wcześniej się tego nie uczyłam. Jestem zadowolona, że rozwinęłam te zainteresowania i umiejętnie je wykorzystuję. W tych czasach każdy może zrobić to maszynowo, ale cóż w tym będzie wyjątkowego? Czy to będzie wątek tradycyjny? Nie… I o tym ludzie teraz zapominają.
Przenoszę tradycję do nowoczesności, aby szerzyć świadomość naszego bogactwa kulturowego. Myślę, że właśnie to przynosi mi największą dumę.
Jak wyglądają twoje ubrania? Charakterystyczne elementy?
Wykorzystuję głównie motyw kwiatowy i parzenicę pienińską. Zdobię gorsety haftem w typie "szamerunku". Nie brakuje koronki. Ostatnio zainspirował mnie wypas owiec, stworzyłam więc kolekcję ubrań, które przedstawiały te cudowne zwierzęta.
Był jakiś sukces, po którym w twojej głowie pojawił się głos: „Jesteś na dobrej drodze! Tak trzymaj”?
W mojej głowie nie pojawiają się takie głosy. Zawsze wymagam od siebie więcej i więcej. Miłe jest jednak to, że zostałam zauważona w świecie mody. Dążę do tego, by ujmować naszą historią i stylem. W tych czasach nie bywa to wcale takie łatwe.
Gdzie do tej pory prezentowałaś swoje kreacje?
Zdarza mi się brać udział w wielu wydarzeniach modowych, galach, pokazach, zarówno w kraju jak i za granicą. Nie chciałam ograniczać grona odbiorców tylko do naszego regionu czy nawet państwa. Od zawsze pragnęłam pójść krok dalej. W Polsce moje prace oglądać można było podczas Wyborów Miss Pienin, w telewizji TVP, czy na pokazie dla Prezydenta RP. Prezentowałam ubrania w Hiszpanii i Niemczech, gdzie spotkałam się ze sporym zainteresowaniem.
Odbiór nie zawsze jednak bywa pozytywny, prawda? Spotykasz się z krytyką? Mam na myśli głownie starsze pokolenie, które usilnie trzyma się tradycji.
Nigdy nie było tak, że proponowana moda podobała się wszystkim, zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy. Krytyka w tej branży jest nieunikniona. Starsze pokolenie w większości jest bardzo przychylne. Zdają sobie sprawę, że w ten sposób tradycja rośnie w siłę. Nie krytykują pod warunkiem, że to tradycyjne motywy są przenoszone do ubrań inspirowanych folklorem, a nie odwrotnie. Każdy pokaz ma charakter kulturowy, muzyka góralska podkreśla cechy folklorystyczne, a rodowite góralki noszą dumnie przygotowane przeze mnie stroje. Wszyscy chcą, aby wykonywane niegdyś przez prostych ludzi ubiory były zapamiętane. Młodzi z większych miast mogą odnieść wrażenie, że goszcząc w tym regionie, odbywają podróż w czasie. Zwykle nie starają się zrozumieć tej wyjątkowości. Drapieżność mediów sprowadza do jednolitości. Folklor kojarzy się z wsią i obciachem (jak kiedyś usłyszałam). Ech... (westchnięcie). Przykre jest to, że często chińszczyzna wygrywa z tradycją.
Czy są już jakieś znane osoby, które noszą odzież twojego autorstwa?
Sukienkę inspirowaną pienińskim folklorem zaprojektowałam dla Pani Minister Anny Marii Anders. Moje prace docenia Ewa Kuklińska – polska aktorka i piosenkarka, dla której projektuję. Obecnie na moje stroje oczekuje już kilka znanych osobistości, między innymi bracia z grupy muzycznej Golec uOrkiestra. Cieszę się, kiedy trafiam do ludzi, którzy chcą mieć w swojej szafie coś mojego autorstwa.
Dzięki udziale w jednym z twoich pokazów mogłam przyjrzeć się twojej pracy nieco bliżej. Modelki, które z tobą współpracują, odbiegają od restrykcyjnych oczekiwań kreowanych przez świat mody. Powód?
(śmiech) Wybiegowa rozmiarówka? Projektuję, inspirując się ludźmi, których widzę na co dzień. Modelki dobieram do przygotowanych projektów według własnego uznania. Jedne są wysokie i szczupłe, inne krąglejsze. Po prostu moje pokazy są prawdziwe. Stroje góralskie zawsze podkreślały walory kobiece i to jest piękne, tak jest również w tym przypadku. Osobiście podoba mi się figura obfitująca w kobiece kształty. Szczególnie jeżeli mowa o strojach inspirowanych folklorem. Większość góralek to posiadaczki apetycznych krągłości, które z dumą reprezentują. Zgodzisz się ze mną?
Zdecydowanie matka natura obficie nas obdarowała. Kobiece kształty toczą walkę z kultem bardzo szczupłej sylwetki. Cieszę się, że starasz się pokazać, iż niezależnie od rozmiaru kobieta może być zadbana i seksowna.
Jako posiadaczka ekscytującego bagażu doświadczeń zawodowych, masz złotą radę dla początkujących projektantów?
Hmmm... Modą można się bawić, eksperymentować czy inspirować. Nigdy jednak nie można jej kopiować. Pozwólcie dać zadziałać wyobraźni. Najważniejsza jest własna inwencja twórcza. Pokaz to show – musicie wykazać się nietypowością i determinacją, by was zauważono. Świat mody bywa trudny, życzę początkującym dużo szczęścia.
Na koniec opowiedz nam o tym, jaka jest Marta Polaczyk prywatnie.
Jestem pewną siebie kobietą o szalonym charakterze. Stale szukam okazji, by się rozwijać. Obdarzona wrażliwością i otwartym umysłem, celebruję swoją indywidualność. Kocham i jestem kochana. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół, razem tworzymy wspólne szczęście. Oprócz projektowania fascynuję się fotografią, tańcem i muzyką, co wyzwala we mnie dodatkowe emocje. To wszystko nadaje mojemu życiu sens.
Dziękuję za rozmowę, życzę Ci niekończących się inspiracji, niezwykłych pokazów i kolejnych sukcesów.
Również dziękuję.
Zuzanna Sieczka