Dawne życie
Górale Kliszczaccy

Dawne życie u Kliszczaków

Opowieści o dawnym życiu i starych tradycjach bożonarodzeniowych u Kliszczaków.

W cieniu Cudaczej Góry

Film został przygotowany przez Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Tokarni, a prezentuje historię Tokarni i znajdującego się w niej Dworu Targowskich.

Projekt dofinansowany ze środków Programu „Działaj Lokalnie IX” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce oraz Fundację Sztuki, Przygody i Przyjemności ARTS Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Tokarni Urząd Gminy Tokarnia

realizacja: Grupa Przyjaciół Historii Ziemi Tokarskiej scenariusz: Bartłomiej Dyrcz, Marian Cieślik narracja: Bartłomiej Dyrcz zdjęcia: Wojciech Pęcek korekta i napisy angielskie: Teresa Dyrcz, Jack Thirlaway montaż: Studio Foto-Video CLIP Sylwester Jamrozik W filmie wykorzystano opracowania historyczna ks. Jana Macha oraz prywatne archiwa Józefa Wrony.

Tropem tradycji kliszczackiej

Wywiad ze Stanisławem Funkiem, gawędziarzem, folklorystą, założycielem Zespołu Regionalnego „Kliszczacy” z Tokarni. 
 
Jak dawniej przygotowywano dom na Święta Bożego Narodzenia? 
Na św. Marcina przynoszono z lasu gałązki jodłowe, które wykorzystywano do robienia mioteł oraz do dekorowania domu. Mówiono, że jodła wtedy zerwana dłużej wytrzymuje, bo igły nie opadają aż do marca, nawet po uschnięciu. Gałązkami ubierano białą izbę i wkładano za obrazy, dekorowano również bibułkowymi kwiatami. Ze słomy robiono pająki, które miały kształt dużego żyrandola. Składał się on z kilku koszyczków, które na rogach dekorowano kwiatami. Myto i szorowano podłogi, powały i ściany. 
 
Jak przygotowywano stół i izbę do wigilii? 
Wspólny posiłek nazywano wieczerzą, a rozpoczynała się ona zazwyczaj wraz z ukazaniem się pierwszej gwiazdki na niebie. Dawniej w chłopskich domach – w kącie izby, w której jadano wieczerzę – stawiano snopek z ziarnem. Później zastąpiła go podłaźniczka. Całe drzewko najpierw pojawiło się we dworach i u bogatych gospodarzy. Na stole wigilijnym gospodarz kładł siano, które przykrywano białym obrusem, na pamiątkę narodzenia Jezusa w stajence na sianku. Na jednym rogu stołu stawiano garść owsa, a na drugim bochenek chleba, który krojono podczas wieczerzy. Zostawiano tylko okrajek, który pozostawał na stole aż do św. Szczepana. Do wieczerzy siadano w odświętnych ubraniach, zazwyczaj zostawiając jedno dodatkowe miejsce dla Wędrowca, niespodziewanego gościa.  

Co jedzono w czasie wigilii, czy była określona ilość potraw i jaka była ich symbolika?
Ten uroczysty posiłek składał się ze wszystkiego, co rodzi się w polu. Każda potrawa, a starano się ich przygotować dwanaście, miała swoją symbolikę. Przed przystąpieniem do wieczerzy i po jej zakończeniu odmawiano modlitwę. W czasie wieczerzy jadano jedną łyżką i z jednej miski, posiłek zaczynano od najstarszej osoby w rodzinie. Nie wolno było odejść od stołu ani upuścić łyżki, bo to wróżyło śmierć. Tylko gospodyni brała miskę i napełniała ją na nalepie. Wieczerzę zaczynano od dzielenia się opłatkiem, który maczano w miodzie, aby zapewnić sobie miłość w rodzinie. Następnie podawano chleb zrobiony z pszenicy, jeżeli była taka możliwość, który również maczano w miodzie. Po tym gospodyni podawała do jednej miski postne dania: żur z ziemniakami, groch z chlebem na znak licznej rodziny, pierogi z kapustą lub grzybami, korpiele gotowane na mleku, grzyby suszone, kompot z suszonych owoców. Każdy musiał napić się wody, w której gotowano grzyby lub korpiele, bo miała właściwości zdrowotne. 
 
Co robiono z resztkami z wieczerzy? 
Resztki z potraw oraz opłatek zbierano do cebrzyka. Po wieczerzy gospodarze zanosili je z polewionką do zwierząt do obory.  
 
Czy z tym dniem wiązały się jakieś przesądy? 
Dawniej wierzono, że od nowego roku do wstępnej środy ludzie są szczególnie narażeni na działanie złych duchów. Aby się przed nimi uchronić, okadzano gospodarstwa. O północy w wigilię przebierali się mężczyzna za kobietę, kobieta za mężczyznę i udawali się do obory, żeby pobudzić i okadzić zwierzęta, tak aby złe duchy nie miały do nich dostępu. Innym sposobem było obchodzenie stodoły dookoła z bagniecią, którą uderzano w ścianę stajni, mówiąc: „Precz duchy od naszych zagród”. Wierzono też, że w noc wigilijną zwierzęta mówiły o swoich gospodarzach oraz że Ci, którzy o północy próbowali wody z potoku, doświadczali cudu przemienienia wody w wino. Nie wolno było niczego pożyczać i odwiedzać innych w dzień wigilii. Szczególnie obawiano się gospodyń, które w wigilię przychodziły pożyczyć maślnicę, gdyż to mogło przynieść nieurodzaj mleka. 
 
Czy wróżono w wigilię Bożego Narodzenia? 
W dzień wigilii wróżono pogodę na cały rok. Jeśli był ładny dzień to również cały rok zapowiadał się urodzajnie. „Jeśli wigilia jasna, to stodoła ciasna”. Jeśli natomiast padał deszcz, rok zapowiadał się mało urodzajny, mokry. Obserwowano pogodę od Bożego Narodzenia do Nowego Roku. W dzień św. Łucji zrywano gałązki wiśni, czereśni, jabłoni, wkładano je do słoja i trzymano na piecu, żeby zakwitły na Boże Narodzenie. Dziewczyny nasłuchiwały – z której strony zaszczeka pies, stamtąd też powinien nadejść kawaler. Rzucały też drewno przed piec. Jeśli była para, to wróżyło rychłe zamążpójście. 

Czy po domach chodzili kolędnicy, co przedstawiali i jak byli przebrani? 
W Boże Narodzenie po domach chodzili kolędnicy, zazwyczaj dzieci. W Szczepana po kolędzie chodzili również dorośli, najczęściej z muzyką. Kolędnicy przebierali się w rozmaite stroje, tak aby gospodarze ich nie rozpoznali. Każda grupa musiała mieć Dziada. Ubrany był w łachmany, miał laskę, dzwonek i worek na plecach. Zwiastował przybycie kolędników, zbierał pieniądze lub prosił o poczęstunek. Chodzili też kolędnicy, którzy przedstawiali pasterzy w polu. Byli to już starsi chłopcy ubrani w  pasterskie stroje: kożuchy, zgrzebne koszule, lniane portki, suknioki, cholewioki, przepasani porwusłem, z baranicą na głowie. Towarzyszyła im muzyka, basy, skrzypce i harmonia. Po przedstawieniu śpiewali pastorałki i przyśpiewki, które wymyślano często na poczekaniu. Kierowali mowy do gospodarzy, za co dostawali pieniądze lub poczęstunek. Młodsze dzieci chodziły z lalkami, wykonywanymi z tektury. Były to pastuszki, śmierć, anioł, dziad i herod. Ich przedstawienia były śmieszne i z przymrużeniem oka. Przedstawiano też jasełka, które najczęściej odbywały się w kościele lub remizie. Składały się z trzech scen: pastuszkowie w polu, wizyta mędrców u Heroda i pokłon pasterzy. Śpiewano kolędy i pastorałki. 
 
Rozmawiała Katarzyna Leśniak