Muzyka ludowa stanowiła ważny element w życiu pasterzy. Umilała im czas podczas nudnego pasania owiec. Muzyce towarzyszyły instrumenty, które pasterze robili sami z materiałów, jakie mieli pod ręką. Historię instrumentów ludowych na terenie Beskidu Sądeckiego opowie nam Piotr Kulig, z zawodu nauczyciel, z zamiłowania muzyk. A o metodach ich wykonywania usłyszymy od Stanisława Jarząba, polegającego na fizyce i matematyce, oraz od Piotra Buczka, który posługuje się wyczuciem i finezją.
Skrzypce spod ręki, czyli Piotr Kulig o historii
W jaki sposób zajmuje się pan instrumentami?
Niektóre robię, niektóre dostaję. Głównie jest to próba przywrócenia bardzo prostych instrumentów z czasów, gdy ludzie nie chodzili do szkoły.
Dlaczego pan to robi?
Z czystej ciekawości. Czasem też ktoś chce zobaczyć te instrumenty i dowiedzieć się czegoś o nich.
Jakie instrumenty pan wykonał?
Trombitę, jedne dudy, drugie kończę. Zrobiłem także prymitywne skrzypce. Powiedzmy, że umiałbym zrobić piszczałkę, ale jej nie zrobiłem.
Które z tych instrumentów były najłatwiejsze do zrobienia?
Piszczałka. Jest łatwa zarówno w obsłudze jak i wykonaniu.
Jak posiadł pan tę wiedzę?
Podglądnąłem kogoś przy pracy. Wiele można się też dowiedzieć z książek.
Czy ktoś w pana rodzinie zajmował się instrumentami?
Nie. Nikt nie chciał mieć styczności z instrumentami, bo przywoływały nieprzyjemne wspomnienia dawnych czasów, o których nie chciałbym wspominać.
Wspominał pan o prymitywnych skrzypcach…
Tak, takie skrzypce wykonywało sobie dziecko. Ten instrument posiada tylko dwie struny, lecz gra.
Skąd brano materiały na instrumenty?
Spod ręki. Instrumenty robiono z materiałów łatwo dostępnych. Taki pasterz nie mógł sobie pozwolić na kupno, a kupować nic nie trzeba było.
Jakich narzędzi ci pasterze używali?
Na pewno scyzoryka lub rozgrzanego drutu. Do wygładzania używano ostrej krawędzi szkła, co pozwalało na wyczyszczenie instrumentu. Najlepsze scyzoryki robione ze starej kosy.
Czy słyszał pan o dudziarzach w piwnicznej?
No ba. Gdy o tym usłyszałem, zaciekawiłem się, jak robione są te dudy. Otóż w dwa wentyle zrobione w nogach skóry koziej wkłada się rury. Jedna rura jest od „bąka”, a w tę drugą, „chwost”, dmucha się. Trzecia wchodzi w głowę, to jest „przebierka”. Wszystko jest zrobione z naturalnych materiałów.
Czy dudy robione są tylko ze skóry kozy czy…
Podobno robiono ze skóry psa i barana. Nie żartuję z tym psem. Tylko skóra kozy jest dość specyficzna.
Może powie nam pan coś o trombicie?
Oczywiście. Wykonana jest z surowego niepomalowanego drzewa. Pomalowana byłaby szczelniejsza. Tutaj znajduje się obręcz, zrobiona z korzenia świerkowego. Jest ona zapinana, czego nie widać. Sprawia, że instrument się nie rozchodzi.
Z czego i jak jest robiona?
Z naturalnego świerkowego odziomka. Drzewo się rozcina, wydłubuje i szybko skleja z powrotem, bo inaczej skręciłoby się w kształt świdra. Można dać też stroik, ale nie trzeba. Nie zmienia on wiele, po prostu łatwiej się korzysta z instrumentu.
Dlaczego ze świerka?
Ponieważ jest powszechny i można go łatwo strugać.
Do czego służyła trombita?
Do zwoływania bydła oraz do dawania sobie różnych sygnałów między wsiami.
Co było pańskim ostatnim nabytkiem?
Dzwonki. Takie, jakie często widzi się na szyi owiec.
Do czego służyły?
Dawano je owcom przewodniczkom, aby stado szło za nimi.
Pan posiada te dzwonki w wielu rozmiarach. Czy rozmiar ma znaczenie?
(śmiech) Tak, bo zmienia wysokość dźwięku. Podobno dźwięki niższe mniej ogłupiały owce.
Podobno posiada pan okarynę…
Owszem
. Otóż może ona być wykonana z czegokolwiek. Działa podobnie do piszczałki. W piszczałce skraca się słup powietrza, a w okarynie zmniejsza się objętość.
Gdzie wykorzystywane są instrumenty ludowe?
Na pewno w muzyce folkowej.
Cierpliwość jest cnotą, czyli techniczna strona instrumentu według Stanisława Jarząba
Skąd wzięło się zainteresowanie wyrobem instrumentów ?
W zespole „Dolina Popradu” realizowaliśmy program związany z obróbką drewna, i wtedy padł pomysł żeby wykonać rekwizyt.
Jaki jest proces obróbki drewna?
Skomplikowany. Potrzebne jest pewnej jakości drewno przygotowane do obróbki, na przykład jawor. Generalnie, instrumenty wykonuje się z jawora i świerka. Wykorzystywane są też materiały z gruszy, śliwy i orzecha.
Ile takie drewno schnie?
Jeżeli drewno jest pocięte na mniejsze kawałki, to można ich użyć dopiero po okresie pięciu lat. Duży klocek musi stać 15 lat.
Czy materiał wpływa na dźwięk?
Owszem, ma duży wpływ. Drewno musi być zwarte, sprężyste i lekkie, bo takie drewno posiada właściwości rezonansowe.
Czy proces robienia instrumentu też jest taki długi?
Cóż, nie jest krótki (śmiech). Średnio instrument powstaje miesiąc. Czas jego wytwarzania zależy jednak od rozmiaru.
Co jest najprostszym instrumentem?
Najprostsza jest piszczałka.
Jaki był pierwszy zrobiony przez pana instrument?
Pierwszym instrumentem, który zrobiłem, były gęśle. Bo ja tworzę tylko gęśle. To był ten zrobiony na potrzeby zespołu. Był to gadżet, który później zabrzmiał, i to dosyć ładnie.
Czym różnią się gęśle od skrzypiec?
Przede wszystkim wyglądem. Nadto, sposobem wykonania, bo skrzypce robi się z kilu elementów, które później się składa, a gęśle rzeźbi się z tylko jednego klocka.
Jakich narzędzi pan używa?
Narzędzi własnej roboty. To między innymi dłutka oraz przyrząd do mierzenia duszy, którą potem ucinamy i odpowiednio ustawiamy duszostawiaczem. Są jeszcze strugaczki do kołków, przypominające strugaczki do ołówków. Sam jeszcze wykonałem prawidło do klejenia. A klei się klejem stolarskim.
Jakich lakierów się używa?
Większość lutników używa lakierów szybkoschnących. Są one łatwo zmywalne spirytusem i mniej trwałe. Natomiast bardziej trwałe jest lakierowanie olejne.
Jakie są rodzaje strun?
Stalowe i jelitowe. Jelitowe brzmią o wiele przyjemniej. Użycie danego rodzaju strun zależy od wykonania instrumentu. Instrumenty robi się pod tylko jeden rodzaj strun. Mniejsza siła działa przy strunach jelitowych, większa – przy strunach stalowych.
Dawniej częściej kupowano instrumenty czy je robiono?
Instrumenty były trudno dostępne i drogie, wiec częściej je wyrabiano na własne potrzeby.
Czymś się różniły?
Owszem. Instrument robiony przez muzykanta nie był idealny, ale wydawał dźwięk i funkcjonował. Kupne instrumenty były lepszej jakości, o czym też świadczyła cena.
A jak jest dzisiaj?
W dzisiejszych czasach łatwiej jest kupić aniżeli zrobić albo zamówić, wiąże się to z ceną. Tańsze są skrzypce wykonane przez manufakturę od tych zrobionych przez lutnika.
Jakie jest największe ryzyko związane z robieniem instrumentów?
Dostanie nerwicy (śmiech). Na pewno to, że pracę można sobie zepsuć już na początku. Jeśli ktoś popełni pomyłkę, dowie się o tym dopiero, gdy skończy robić instrument. Jeżeli jest zrobiony nieprawidłowo, nie wyda dźwięku.
Ma pan jakieś rady dla początkujących lutników?
Jeżeli ma się zły dzień, to lepiej nie brać się za robienie instrumentów, bo można całą pracę sobie zepsuć. Lepiej zrobić to później, z większą dozą cierpliwości.
Ja robię na wyczucie, czyli metody Piotra Buczka
Skąd to hobby?
Gdy zachorowałem, i nic nie mogłem zrobić, zacząłem coś strugać. Bo od dłuższego czasu mnie to ciekawiło, choć nikt w rodzinie się tym nie interesował.
Jaki był pierwszy instrument?
Pierwsza była trombita. Pan Grucela kiedyś przywiózł mi trombitę, żeby na niej grać, i zainteresowało mnie, jak jest zrobiona. A to nie są żadne cuda. Potem zacząłem robić skrzypce.
Skąd pan wiedział, jak robić instrumenty?
Jak wykonać trombitę, podpatrzyłem u Gruceli. A poza tym od siebie – pomału się dochodzi do wprawy.
A jak pan zdobywał materiały?
Było to łatwe ze względu na moją profesję. I zawsze się jakieś drewno koło domu znajdzie.
Korzysta pan z lakieru?
Tak, choć fanem nie jestem, bo nigdy pracy z pędzlem nie lubiłem (śmiech).
Jakich narzędzi pan używa?
Gdy mam większy kawał drewna, to używam cyrkularki. A poza tym pracuję ręcznie z dłutkiem. Używam jeszcze nożyka. Ten, który mam, jest niezastąpiony.
Jak długo pan robi te instrumenty?
Dwa, może trzy lata.
Jak długo trwa proces robienia instrumentu?
Trudno powiedzieć. Ja się tym nie zajmuję profesjonalnie, a powracam do tego od czasu do czasu. Może miesiąc.
Ile pan już zrobił?
Skrzypiec tak z pięć, trombit… a nie wiem, nie liczę (śmiech). Mam nawet trombitę o długości 3,70 metra. Zrobiłem też okaryny z drewna.
Robi pan to dla kogoś?
Dla siebie, bo i tak nie opłacałoby się robić na zamówienie. Choć niektórzy proszą mnie o zrobienie trombit. A tak, skrzypce do nauki, to do sklepu i cztery stówki… (śmiech).
Z jakiego drewna są najlepsze instrumenty i dlaczego?
Skrzypce z jawora, bo jest najbardziej akustyczny i twardy, a trombita z lipy, jawora, czereśni. Z czereśni ciężko się je robi, ale warto. Oraz z maranty, to coś jakby gatunek mahonia.
Skąd wiadomo jaki dźwięk wyjdzie?
Z tym to trudno. Ja robię na wyczucie.
Muzyka ludowa to wciąż żywy element historii i kultury nadpopradzkiej. W dzisiejszych czasach rozpowszechniana jest przez różne zespoły regionalne.
Maciej Skalik